[...]
W szklanej kuli na biurku mojego taty mieszkał pingwin ubrany w szalik w czerwono-białe paski. Kiedy byłam malutka, tata sadzał mnie sobie na kolanach i sięgał po śnieżną kulę. Obracał ją, a gdy cały śnieg zebrał się u góry, szybko przekręcał. Patrzyliśmy oboje na płatki padające powoli wokół pingwina. Pingwin jest tam sam, myślałam, i martwiłam się o niego. Kiedy powiedziałam o tym tacie, stwierdził: „Nie martw się, Susie; ma miłe życie. Jest uwięziony w idealnym świecie.
Niezmiernie trudno jest oceniać coś, co jest tak osobiste, a wręcz można by rzec autobiograficzne.
W KAŻDYM RAZIE POLECAM !
Tę książkę trudno mi ocenić. Zaczęłam ją czytać blisko rok temu, ale kompletnie mnie nie porwała. I tak przeleżała miesiące, aż zdecydowałam się do niej wrócić i drugą połowę przeczytałam w dwa dni… Nagle zachowania i rozterki bohaterów bardzo do mnie przemówiły, a ich emocje sprawiły, że i ja przy niektórych fragmentach miałam wilgotne oczy. Książka pokazuje, z jak ogromnym cierpieniem wiąże się śmierć dziecka i jak wiele bólu przynosi rodzicom fakt, że zostało ono zamordowane… Co ciekawe, narracja jest prowadzona z perspektywy tytułowego anioła, czyli duszy zmarłej dziewczynki. Dużo tu emocji, sporo analizy dotyczącej kondycji psychicznej rodziny, która doświadczyła tragedii. Myślę, że warto po nią sięgnąć.